Spis mailowy to potężne narzędzie sprzedaży w sieci. W niektórych kręgach ciągle panuje przekonanie, że posiadanie 10 000 adresów e-mailowych wystarcza, by zapomnieć o problemach ze sprzedażą. Inni natomiast sądzą, że w dzisiejszych czasach maile marketingowe nie przynoszą już rezultatów. Kto ma rację? Czy obecnie spis to nadal "skarb Internetu" czy raczej narzędzie dla spamowców?
Odpowiedź jest łatwa. W szczególności dla osób, które posiadają i aktywnie korzystają z listy mailingowej. Jeżeli jeszcze nie stworzyłeś własnej listy, po zapoznaniu się z niniejszym artykułem z pewnością samodzielnie znajdziesz odpowiedź na to pytanie i... zdecydujesz, czy oraz w jaki sposób chcesz budować swoją bazę kontaktową.
Wybrane mity o liście mailingowej
Wokół listy mailingowej narosło wiele mitów. Nie tylko te przytoczone powyżej. Oto 5 mitów, z którymi dziś się rozprawię. Tym artykułem chcę zachęcić Cię do pozyskiwania listy adresów e-mailowych swoich potencjalnych klientów, a jednocześnie zniechęcić do niemądrego korzystania z takiej listy.
Mit 1. Lista mailingowa kosztuje.
Należy ją nabyć, co wiąże się z poniesieniem pewnych wydatków. Zakupione bazy danych często okazują się nieefektywne, a prowadzenie do nich działań sprzedażowych nie przynosi zwrotu z nakładów finansowych, nie wspominając o generowaniu zysków.
Prawdą jest, że kupienie listy e-mailowej jest nieopłacalne. Taka lista kontaktów nie jest stargetowana pod Twoją grupę docelową. Ludzie z takiej listy nie znają Ciebie i nie są zainteresowani Twoimi ofertami. Nic nie wiesz o ich potrzebach, więc w ciemno wysyłasz do nich ofertę i trafiasz kulą w płot, bo oni po prostu nie są zainteresowani.
Pamiętaj też, że wysyłając mailing do kupionej listy, jesteś na bakier z prawem. Adresaci nie wyrazili zgody na otrzymywanie ofert od Ciebie. Jak widzisz, nie dość że płacisz za listę, to jeszcze nie masz z niej żadnego pożytku, mało tego – może Ci to bardzo zaszkodzić.
Lista mailingowa kosztuje też wtedy, gdy zbieramy ją samodzielnie. Płacimy za sposoby pozyskiwania adresów mailowych, za serwery, gdzie trzymamy strony lądowania, za autorespondery, dzięki którym utrzymujemy listę „przy życiu”, aby nie stała się zbyt szybko martwa.
Płacimy też grafikom i copywriterom za przygotowanie materiałów reklamowych, marketerom za kampanie promujące nasze lead magnety itp. Te zadania możemy robić samodzielnie i wtedy nie wydamy ani złotówki czy $, jednak poświęcimy na to swój czas i energię. To też są zasoby, które należy wliczyć do kosztów.
Podsumowując – nie da się zbudować listy mailingowej całkiem za darmo.
Zawsze ponosi się jakieś koszty, są to większe lub mniejsze pieniądze i czas.
Dla rozczarowanych mam dobrą wiadomość. Nawet pierwszą listę mailingową można zbudować, inwestując naprawdę niewiele pieniędzy, prawie za darmo (zwróć uwagę, że nie całkiem za darmo). W kolejnym artykule napiszę o tym więcej.
Zapisz się na newsletter, aby go nie przeoczyć: link do newslettera.
Nadszedł czas, aby rozwiać kolejne błędne przekonania na temat listy mailingowej.
Mit 2. Budowanie listy mailingowej jest skomplikowane technicznie.
Można powiedzieć, że to zależy. Twój poziom zaawansowania w obsłudze programów tekstowych i graficznych, umiejętność poruszania się w Internecie i korzystania z mediów społecznościowych, a także szybkość przyswajania wiedzy związanej z obsługą nowych programów mają tu duże znaczenie.
Jeśli nie jesteś tzw. osobą techniczną, nie martw się. Dzisiaj sporo działań technicznych można zautomatyzować. Można też wiele lub wszystko zlecić do zrobienia np. freelancerom, którzy z tego żyją. Jeśli nie masz pieniędzy na taką inwestycję, pozostaje Ci korzystanie z kursów online, których znajdziesz setki, a może i więcej, w Internecie.
Budowanie listy mailingowej nie jest dziś wiedzą tajemną, bo to konieczność istnienia każdego biznesu online. Jeśli chcesz wiedzieć, od czego zacząć, jak powinien wyglądać pierwszy krok do posiadania wartościowej listy mailingowej, zapisz się na mój newsletter i odbierz bezpłatny poradnik, który pomoże Ci zrobić ten pierwszy krok, również od strony technicznej.
Podsumowując – techniczną stronę budowania listy można zlecić lub nauczyć się tego z kursów internetowych. Nie jest to wiedza tajemna i spokojnie ogarnie to nawet osoba „nietechniczna”, gdy ma dobrego nauczyciela.
Mit 3. Wystarczy mieć listę 10 000 adresów i nie trzeba pracować.
Istnieje popularny mit o liście mailingowej, który krąży wśród wielu osób po przeczytaniu książki pewnego eksperta od zarabiania w internecie. Wystarczy zgromadzić 10 000 adresów e-mail, a wtedy będziesz cieszyć się pasywnym dochodem. Taka baza danych zapewni Ci stabilne źródło przychodów. Nie musisz się obawiać o przyszłość swojej działalności, o sprzedaż. Możesz po prostu odpoczywać, delektować się drinkiem (wedle uznania), a interes będzie się rozwijał sam.
Obecnie sytuacja jest inna, niż kiedyś, gdy posiadanie listy 20 czy 30 tysięcy adresów mogło zapewnić zyski. Przyjrzyjmy się innemu przykładowi - masz milion, który leży bezczynnie w szufladzie. Czy myślałeś kiedyś, jak jego wartość może zmieniać się z czasem? Mimo braku aktywności, nie przynosi on żadnych dodatkowych dochodów. Ponadto nie inwestowałeś go w coś, co sprawiłoby Ci przyjemność i poprawiło jakość życia. Dodatkowo, z każdym dniem wartość miliona maleje z powodu inflacji. A co by było, gdyby doszło do hiperinflacji i z 1000000PLN nagle zrobiłoby się 1000PLN (jak miało to miejsce na przełomie lat 80. i 90. XX wieku)?
Analogia może dramatyczna, ale prawdziwa. Jeśli lista nie pracuje, jest jak ten milion w szufladzie. Leży i traci na wartości. Jest jeszcze jedna zła wiadomość. Lista ma szybsze tempo inflacji niż milion.
Chcę podzielić się sprawdzonymi informacjami od kilku ekspertów, których znam. Nie trzeba mieć ogromnej listy, aby zarabiać pieniądze. Znam ludzi, którzy osiągają całkiem przyzwoite dochody na liście obejmującej 3000-5000 adresów. To nie miliony, ale wystarczające środki do życia. Nawet z listą zawierającą 1000 adresów można osiągnąć zyski, jeśli jest ona dobra i dobrze zarządzana.
Podsumowując – Lista sama nie zarabia. Trzeba o nią odpowiednio dbać.
A konkretnie nie tyle dbać o listę, co o jej adresatów, ale to jest praca, jak każda inna, a nie zbijanie bąków na egzotycznej plaży.
Mit 4. W dzisiejszych czasach lista już nie sprzedaje.
Ten mit o liście mailingowej został ukuty i powtarzany przez użytkowników Internetu, którzy najprawdopodobniej padli ofiarą poprzedniego mitu. Zostali przekonani, że wystarczy mieć listę 10 000 adresów, aby e-biznes zarabiał. Kupili taką listę i zaczęli do niej spamować.
Trzeba przyznać, że oni mają rację. Tak pozyskana i tak wykorzystywana lista z pewnością nie sprzedaje. Myślę, że nie tylko dziś, ale nigdy nie sprzedawała. I jeśli komuś cokolwiek i kiedykolwiek udało się taką metodą sprzedać, można by mówić o cudzie internetowym.
Amatorzy łatwizny, to znaczy kupowania list i spamowania do nich, czyli wysyłania tylko i wyłącznie maili z ofertami, nie mają zielonego pojęcia o prowadzeniu biznesu online. Spamowanie dotyczy też list budowanych samodzielnie. Co z tego, że masz własną listę klientów, jeśli nie dbasz o nią umiejętnie i zalewasz skrzynki pocztowe wyłącznie ofertami. To jest marnowanie potencjału listy.
Jak wszędzie, i tu, sprawdza się przysłowie Bez pracy nie ma kołaczy. Nie da się podłączyć do listy kolejki e-maili sprzedażowych i zarabiać. Marketing oparty na liście e-mailowej musi być bardzo subtelny i oprócz wiedzy wymaga też pracy.
Podsumowując – na pewno nie sprzedaje lista kupiona lub źle wykorzystywana.
Mit 5. Dziś nikt nie czyta ani nawet nie otwiera e-maili, bo to spam.
To mit o liście mailingowej, który łączy się z poprzednim. To prawda – jeśli spamujesz, nie sprzedajesz. Dlatego tak ważne są odpowiednie metody pozyskiwania kontaktów i dobrze opracowana strategia budowania listy mailingowej.
Jeśli zastosujesz kilka podstawowych zasad, Twoi czytelnicy będą chętnie otwierać i czytać maile od Ciebie. Możesz mieć wśród nich wielu fanów, którzy z niecierpliwością będą czekać na nie. Warto mieć jednak świadomość, że wszystkich nie zadowolisz. Ale już wiesz, że nie każdy musi być Twoim czytelnikiem, a potem klientem? Tobie zależy tylko na tych, którym zależy na Tobie :).
Kluczowa rzecz to dobre stargetowanie czytelników. To ważne, aby na listę zapisywali się tylko ci, którzy naprawdę są zainteresowani tematem. Oni z pewnością nie oskarżą Cię o spamowanie.
Będę się powtarzać, ale najważniejsza jest znajomość schematów budowania listy mailingowej oraz opracowanie odpowiedniej strategii. To też można zlecić, jednak nie jestem zwolenniczką takiego rozwiązania. Ty jako przedsiębiorca jesteś sercem swojego biznesu, a każda strategia to taki „krwioobieg”, który działa, gdy napędza go serce. Jak teraz myślisz, czy warto się tym zająć osobiście?
Jeśli tak, zapraszam Cię do przeczytania kolejnych artykułów o budowaniu pierwszej listy mailingowej tanim kosztem. Zapisz się na listę mojego newslettera i dostaniesz powiadomienie, gdy je opublikuję.
Podsumowując – zbierz w odpowiedni sposób listę adresów mailowych i wysyłaj do niej tylko odpowiednie treści. Tak zbudowana i zadbana lista odwdzięczy się łatwą sprzedażą :).
Na koniec ważna uwaga. Podmiotem artykułu była lista mailingowa. To taki skrót myślowy. Nie powinniśmy jednak zapominać, że lista to nie są adresy, ale żywi ludzie, którzy mają swoje potrzeby.
Odkryj te potrzeby i spełnij je, a będziesz mieć wdzięcznych klientów. To pierwsza zasada współczesnego marketingu. Lista jest najlepszym narzędziem do jej zastosowania.
~ · ~